Jutro w moim życiu pewna nowość (w obecnych okolicznościach jakakolwiek zmiana to duże wydarzenie), przez co jestem taka, jakby ktoś uderzył mnie obuchem w głowę. Już zdążyłam się przyzwyczaić do tego siedzenia w domu. Teraz muszę wrzucić nieużywany przez chwilę bieg pozytywnego nastawienia. OPUŚCIĆ STREFĘ KOMFORTU. Nadwrażliwi introwertycy wiedzą, co czuję. W tej jaskini, czyt. mieszkaniu, jakoś tak bezpiecznie i trochę bezczynnie. Co czeka mnie jutro – nie mam pojęcia. Próbuję czytać, ale nie mogę, bo szumi mi w mózgownicy, a serce wali jak młot. Tylko pisanie ratuje. Pozwala sobie wszystko w głowie poukładać i zaakceptować swoje emocje. Nie, nie muszę niczego zmieniać, chociaż joga online pomaga chociaż na chwilę zapomnieć. Take it easy, Justyna, mówi rodzina. Też bym się stresował, mówi chłopak. Trzeba to wyrozmawiać, chociaż trochę. Z drugiej strony obie te rady w jakiejś części mi pomagają – dystans plus świadomość, że ktoś inny na moim miejscu też byłby trochę nieswój. Nie mam żadnej mądrości do przekazania dzisiaj. To raczej samopomocowe pisanie. Wdech. Wydech. Ziew. Wszystko prowadzi do najcudowniejszego wynalazku we Wszechświecie – popołudniowej drzemki. Polecam.